– Tak bardzo nie chcemy uciekać z domu po raz kolejny – mówi Swietłana, mieszkanka jednej z wiosek w pobliżu Łymania na Donbasie. Miejscowość, dzięki wsparciu polskich wolontariuszy, niedawno udało się odbudować, pokryć dachy, wstawić okna, a z emigracji wróciła część tubylców. Tymczasem rosyjską ofensywę znów widać gołym okiem. W okolicy powstają obronne fortyfikacje, betonowe okopy, nowe pola minowe. Nad głowami latają drony. Rosjanie prą naprzód na kilku kierunkach jednocześnie i coraz częstszym pytaniem jest “kiedy”, a nie “czy” zdobędą kolejne tereny.