Vadim I. ledwo trzymał się na nogach, gdy wysiadł z samochodu. Świadkowie ze stacji otoczyli go i pilnowali do przyjazdu policji. Potem jak mantrę powtarzał: “Czy ja go zabiłem?”. Chwilę wcześniej, gdy Kuba wyczuł od niego alkohol i chciał zabrać kluczyki, wrzucił wsteczny bieg i ruszył z impetem. Kuba wpadł pod koła. Próg samochodu zmiażdżył mu głowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *