Gdy mija siódma rocznica tragicznej nawałnicy nad Pomorzem, trwają przygotowania do rozpoczęcia od nowa – już po raz trzeci – procesu, który ma rozstrzygnąć, czy komendanci harcerskiego obozu, rozbitego pod osadą Suszek, przyczynili się do śmierci dwóch nastolatek. Po “armagedonie” przyszło “rozdrapywanie ran” i “przedłużanie traumy”. Bo takie słowa padają teraz po obu stronach sądowej barykady. Bohaterami na zawsze pozostaną mieszkańcy wiosek sąsiadujących z Suszkiem. To oni jako pierwsi ruszyli na pomoc harcerzom, a teraz dbają o pamięć ofiar nawałnicy. – Synowi imię dałem po tych dziewczynkach, często mu o tym wspominam – opowiada Onetowi były sołtys z rejonu tragedii.