— Policja, policja, wszędzie policja — mówi jeden z Chińczyków, anonimowo, bo inaczej nie ma prawa wypowiadać się o takich rzeczach. Xi Jinping boi się wszelkich zgromadzeń — do tego stopnia, że nawet altanki dające cień są w wielu miejscach zakazane. Niemiecki pisarz i dziennikarz Adrian Geiges zna Chiny jak własną kieszeń, pracował tam jako korespondent zagraniczny. Ostatnio ponownie odwiedził ten kraj i zobaczył, jak bardzo różni się on od iluzji, w którą uwierzył Zachód. “Możemy śmiało mówić o światowej dyktaturze jako ostatecznym celu” — pisze.