Kiedy kawiorowa władza tysiąc którejś partii mówi, że “nie mamy lidera, wszyscy jesteśmy liderami” – to znaczy to mniej więcej tyle, że ich lider kazał im tak mówić, żeby się szare ludki nie burzyły, że jest jak w innych partiach. Kiedy znowu mają lidera, to dla jednych jest to jakiś tam dyktator, oczywiście następca malarza z Austrii, a dla innych zbawca, wybawca demokracji i pistacji. W NHL natomiast może być to albo naturalny lider i zawodnik z cechami przywódczymi, albo ktoś, kto najczęściej widnieje na plakatach, a prawdziwego przywódcy nie ma. Ten drugi właśnie został kapitanem Toronto Maple Leafs. ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *