Niemiecka skrajna prawica, o której coraz głośniej mówi się, że jest ekstremistyczna, a nawet nazistowska, rośnie w siłę. Dla zwolenników to “mili faceci”, jak pełniący obowiązki burmistrza polityk Rolf Weigand. W odbywających się we wrześniu (pierwsze już w najbliższą niedzielę) wyborach w trzech krajach związkowych Alternatywa dla Niemiec ma wygrać lub zająć drugie miejsce. To jednak dopiero początek. Jak doszło do tego, że radykałowie i ekstremiści zdołali przełamać “zaporę ogniową” ustawioną przez partie głównego nurtu, by ją powstrzymać? I dlaczego mimo niepokojących analogii do lat 30. XX w., kiedy do władzy dochodził Adolf Hitler, tak wielu Niemców chce na nich głosować?