Jednego dnia Kamil Kościółek widział siebie na ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu, a następnego ta wizja trafiła do kosza w wyniku jednej decyzji działaczy. — Tak to jest już w tych naszych związkach sportowych. Trzeba mieć tam poukładanych ludzi. A ja ich nie mam — zaznacza zapaśnik w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet i na tym nie poprzestaje. Padają słowa o “leśnych dziadach”, “kopaniu się z koniem” czy o “wschodnim podejściu”. Kościółek mówi także wprost o Arkadiuszu Kułynyczu, który w trakcie igrzysk znalazł się na ustach całej sportowej Polski. ]]>
Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy