“Pali się u mnie! Niech pan przyjeżdża!” — takie dramatyczne krzyki usłyszał w słuchawce telefonu strażak z Łodzi. Po drugiej stronie znajdował się 7-letni Brajan Chlebowski, który zauważył, że w jego mieszkaniu wybuchł pożar. Razem z chłopcem w pomieszczeniu przebywał jego 36-letni ojciec. Mężczyzna przeżył. Brajan zmarł trzy dni później. Był jedyną ofiarą tego pożaru, do którego doszło w lutym 2005 r. Zginął śmiercią bohatera. Po tym, jak jego serce przestało bić, pomógł jeszcze raz. Jego rodzice zgodzili się bowiem na pobranie narządów Brajana do przeszczepów.