“My, cudzoziemcy, stanowimy w Japonii osobne społeczeństwo w społeczeństwie. Są wśród nas bogaci biznesmeni i biedni studenci, ale łączy nas jedno – stanowimy dla mieszkańców tej wyspy takie samo kuriozum, jakbyśmy mieli zielone różki i właśnie zeszli z pokładu UFO” — opowiada w książce Marcin Bruczkowski, który spędził w Tokio 10 lat. Polak opowiada także o nocnym spotkaniu z Irlandczykiem. “Ja jestem tutaj dopiero od paru miesięcy, ale jeden miejscowy gajdzin mnie wtajemniczył. Już tu nie mieszka, ale był moim mentorem w tych pierwszych, ciężkich dniach…” — słyszy Polak od swojego nowego kolegi na temat tego, jak można wykorzystywać elektroniczne sprzęty, porzucone przez Japończyków na śmietnikach.