Zarówno w Rybniku, jak i Dolnej Odrze – położonej w Nowym Czarnowie koło Gryfina – pracują jeszcze po cztery bloki klasy 200 MW. Łącznie na każdą z elektrowni przypada po ok. 900 MW mocy w leciwych dwusetkach, które do użytku oddano w latach 70. ubiegłego wieku.

Rok 2025 jest dla nich kluczowy, gdyż wtedy wygasają im dotychczasowe kontrakty mocowe. Zgodnie z unijnymi przepisami po tej dacie w rynku mocy nie mogą uczestniczyć jednostki, które emitują więcej niż 550 g CO2 na kWh wyprodukowanej energii elektrycznej.

Co prawda w ramach negocjacji z Brukselą udało się Polsce wywalczyć wydłużenie tego mechanizmu dla instalacji, które nie spełniają tego limitu emisyjnego do 2028 r., ale resort klimatu dopiero zabiera się za przygotowanie nowelizacji krajowych przepisów. Pisaliśmy o tym w ostatnich dniach w artykule pt. Coraz mniej czasu na decyzje w sprawie elektrowni węglowych.

Krajowe przepisy będzie musiała jeszcze zaakceptować Komisja Europejska, ale już teraz – patrząc na założenia nowelizacji wpisane do wykazu prac rządu – mechanizm ten raczej nie będzie na tyle atrakcyjny, aby grupom energetycznym szczególnie zależało na podłączeniu węglowych staruszków do tej kroplówki na kolejny rok czy dwa.

Dwusetki na węgiel kamienny w ostatnich latach pracują coraz mniej, bo są wypychane z rynku przez tańsze źródła odnawialne, czy bardziej elastyczne jednostki gazowe. Możliwe, że na ich modernizację był czas w przeszłości, bo koncepcji nie brakowało (program “Bloki 200+”), ale kolejne lata mijały m.in. na bezowocnym wyczekiwaniu na powstanie NABE, do którego i tak nie doszło. Szeroko pisaliśmy o tym kilka miesięcy temu w artykule pt. Zmarnowaliśmy lata zamiast zająć się starymi elektrowniami.

Burmistrz z długim stażem w PGE

Przez ostatnie kilka lat, gdy dyskutowano o losie dwusetek, w Dolnej Odrze zdążyły wyrosnąć dwa nowe bloki gazowo-parowe o łącznej mocy blisko 1,4 GW. Pierwszy z nich został oddany do użytku w połowie sierpnia tego roku, a drugi ma zostać przekazany do eksploatacji do końca września.

Jednocześnie powoli z ziemi zaczyna wychodzić blok gazowo-parowy w Elektrowni Rybnik, który PGE chce uruchomić pod koniec 2026 r. Wówczas będzie to największa w Polsce jednostka opalana błękitnym paliwem.

Najpierw skupmy się na Dolnej Odrze, gdyż to ona w ostatnich stała się głośna za sprawą alarmu podniesionego przez tamtejszych związkowców oraz Mieczysława Sawaryna, burmistrza Gryfina. Chodzi o pismo od PGE GiEK, w którym spółka poinformowała o planowanym zakończeniu produkcji energii elektrycznej z końcem grudnia 2025 r., a energii cieplnej z końcem sierpnia 2026 r. Wcześniej miały padać deklaracje, że wyłączenie węglówek nastąpi w 2028/29 r., a nawet po 2032 r.

PGE GiEK szybko opublikowała stanowisko, w którym zapewniła, że Gryfino nie musi się obawiać o dostawy ciepła, bo w tym roku w Dolnej Odrze została oddana do użytku nowa wytwornica pary. Dodatkowo dostawy ciepła będą mogły wspierać kotły rozruchowe, wybudowane potrzeby nowych bloków gazowo-parowych.

– Ponadto, w Gryfinie na ukończeniu prac jest koncepcja projektu dotyczącego zapewnienia alternatywnych dostaw ciepła do odbiorców poprzez miejską sieć ciepłowniczą należącą do PGE Energii Ciepła. O koncepcji będziemy informować interesariuszy, gdy będzie miała ona charakter ostateczny – zapowiedziała PGE GiEK.

Jednocześnie spółka stwierdziła, że winę za brak odpowiedniego informowania o planowanym wyłączeniu bloków węglowych odpowiada poprzedni zarząd.

Co ciekawe, burmistrz Sawaryn od lutego 2016 r. zasiadał w radzie nadzorczej grupy PGE – do końca stycznia 2024 r., gdy została ona odwołana po przejęciu władzy przez rząd “Koalicji 15 października”. Do 2014 r. Sawaryn był członkiem Prawa i Sprawiedliwości, czyli do momentu ubiegania się o posadę burmistrza Gryfina w ramach własnego komitetu wyborczego. W tegorocznych wyborach samorządowych dzięki zwycięstwie w drugiej turze zagwarantował sobie trzecią kadencję na tym stanowisku.

Kompleks energetyczno-pralniczy

Mimo zapewnień ze strony PGE GiEK na poniedziałek (9 września) zwołano nadzwyczajne posiedzenie Rady Miejskiej Gryfina, która dotyczyła sprawy Dolnej Odry. W jej trakcie burmistrz powtarzał dotychczasowe obawy o dostawy ciepła dla mieszkańców oraz lokalnych firm.

Wśród nich zwrócił uwagę na spółkę Fliegel Textilservice, której prezes również zjawił się w ratuszu. Firma podkreśla, że jest jedną z największych pralni w Polsce, do której codziennie trafia ok. 110 ton brudnych tekstyliów.

Zakład nie posiada własnej ciepłowni, ani kotłowni, gdyż korzysta z pary z położonej po sąsiedzku Dolnej Odry. Fliegel obsługuje głównie branżę hotelarską, a 90 proc. jej klientów znajduje się w Niemczech. Firma zatrudnia ponad 600 pracowników, z czego dużą część mają stanowić uchodźcy z Ukrainy.

Burmistrz Sawaryn informował również, że 16 września jest umówiony z Jackiem Kaczorowskim, prezesem PGE GiEK, a także liczy na spotkanie z Dariuszem Marcem, prezesem PGE.

Z wizytą do PGE oraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska wybierają się także związkowcy, o czym mówiła Anna Grudzińska, przewodnicząca Solidarności w Dolnej Odrze. Grudzińska ganiła w swojej wypowiedzi PGE GiEK za to, że podaje inne terminy wyłączenia bloków niż wtedy, gdy zapowiadano powstanie NABE.

Odrzucała także stanowisko spółki ws. zabezpieczenia dalszych dostaw ciepła za pomocą wytwornicy pary i kotłów rozruchowych, gdyż – jak tłumaczyła – urządzenia te powstały w innym celu. Z kolei zapowiedzi dotyczące koncepcji nowego źródła ciepła uznała za mało przekonujące.

Sesję zakończyło jednogłośne przyjęcie apelu ws. przyszłości Dolnej Odry, który samorządowcy wystosowali m.in. do premiera, parlamentu oraz szefów resortów odpowiedzialnych za energetykę.

– Najważniejszym zagrożeniem jest, dla naszej społeczności, zamknięcie zakładu zatrudniającego dziś około 800 osób. Uważam, że taki proces powinien być rozłożony w czasie, a samorząd powinien otrzymać wsparcie potrzebne do przeprowadzenie tak trudnego wyzwania społeczno-gospodarczego – napisał w oświadczeniu po sesji Mieczysław Sawaryn.

Dodał, że kluczowa w kontekście dostaw ciepła jest obietnica wybudowania nowej elektrociepłowni.

– Ma być to nowy obiekt, który powstanie obok bloków węglowych, który zapewni dostawę ciepła dla wszystkich odbiorców. Udało mi się takie zapewnienie uzyskać, oczywiście musi być to potwierdzone zawarciem stosownych porozumień i gwarancji, dotyczących także cen dla mieszkańców czy też przedsiębiorstw w kolejnych latach – wskazał burmistrz Gryfina.

W Rybniku zachowują spokój

Jak zatem wygląda sytuacja w Rybniku? Otóż tam niedawno również zaczęły pojawiać się pogłoski, że PGE GiEK będzie chciała już w 2025 r. wygasić bloki węglowe, czyli szybciej niż dotychczas sądzono, bo oczekiwano, że może to potrwać nawet do 2030 r.

Już na początku sierpnia lokalny portal rybnik.com.pl pisał, że plotki na ten temat krążą wśród pracowników elektrowni. Spółka komunikowała wówczas, że decyzje jeszcze nie zapadły, ale jednocześnie wskazywała, że bez wsparcia z rynku mocy elektrownia będzie generowała duże straty.

Niemal równo dwa lata temu publikowaliśmy na łamach portalu WysokieNapiecie.pl artykuł pt. Moc będzie z Rybnikiem, ale miasta nie ogrzeje. Pisaliśmy w nim o niewykorzystanej szansie na to, aby przy okazji budowy nowego źródła gazowego posłużyło ono również do ogrzewania miasta. Finalnie PGE zdecydowała, że postawi dużą elektrownię zamiast elektrociepłowni skrojonej pod potrzeby miasta. Ponadto wycofała się też z innych pomysłów na budowę źródeł ciepła.

Wciąż jednak zaopatruje osiedle i firmy położone w sąsiedztwie elektrowni. Z naszych informacji wynikało, że PGE GiEK podobne pismo jak w Gryfinie wysłała również do rybnickiego magistratu. To potwierdziła nam Mariola Michalska z biura prasowego Urzędu Miasta.

– Rzeczywiście do Urzędu wpłynęło pismo od PGE GiEK, z którego można by wyciągnąć wniosek o skróceniu obowiązującej umowy na dostawy ciepła do 2026 r. Chcę jednak uspokoić – zgodnie z zapisami w zaktualizowanych w 2023 r. “Założeniach do planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe dla Miasta Rybnika”, PGE GiEK S.A. zadeklarowało w kwietniu 2023 r. utrzymanie dostaw ciepła do 2030 r. – napisała w odpowiedzi przesłanej naszemu portalowi.

Dodała również, że w piśmie datowanym na 27 sierpnia spółka wskazała, że „podjęte będą działania, które pozwolą na zabezpieczenie dostaw ciepła odbiorcom w okresie od 1 stycznia 2026 do czasu powstania możliwości zmiany jego dostawcy”, a więc możliwe, że nawet do 2030 r.

– Jesteśmy w stałym kontakcie z przedstawicielami PGE GiEK, mamy zaplanowane spotkanie na 16 września, także w temacie tego pisma. Mimo formalności nie ma zagrożenia dla odbiorców – dostawy ciepła zostaną utrzymane zgodnie z planem, niezależnie od trwających ustaleń – podsumowała Mariola Michalska.

Ciepło popłynie z kotłowni

Dla większości odbiorców ciepła w Rybniku kluczowe było zastąpienie starej, węglowej Ciepłowni Chwałowice, należącej do Polskiej Grupy Górniczej.

Ustalono, że po wygaszeniu Chwałowic zastąpią je kotłownie gazowe, ulokowane w różnych punktach miasta. Inwestycje wzięła na siebie PGNiG Termika Energetyka Przemysłowa, która w przeszłości przejęła Spółkę Energetyczną Jastrzębie i PEC Jastrzębie-Zdrój, czyli dwa główne podmioty ciepłownicze w tej części Śląska.

Choć nie obyło się bez problemów, m.in. związanych z zejściem z budowy wykonawcy części kotłowni, to Zbigniew Barszczak, rzecznik PGNiG Termika EP, przekazał nam, że ukończono już inwestycje potrzebne do zastąpienia wyłączanych, najstarszych kotłów w Ciepłowni Chwałowice. W przyszłym roku spółka ma jeszcze zwiększyć swój potencjał wytwórczy w Rybniku o kolejne kotłownie, które będą dodatkowo wyposażone w układy kogeneracji.

Wątek ciepłowniczy w Rybniku nie rysuje się zatem w czarnych barwach, co też widać w dosyć spokojnym podejściu do sprawy ze strony władz miasta – zwłaszcza na tle Gryfina.

Mimo częstego bezwładu panującego w zależnych od polityków spółkach Skarbu Państwa raczej trudno spodziewać się też, aby te zawaliły taki temat jak dostawy ciepła. Przykładem jest postawa Taurona, który przed dwoma laty dogadał się z Cieszynem i przejął pełną kontrolę nad tamtejszą, pogrążoną w kłopotach spółką ciepłowniczą.

Zobacz więcej: Nie będzie zimnych kaloryferów. Tauron uratuje ciepłowniczą spółkę

Co z pracownikami?

Pozostaje zatem pytanie, co z pracownikami zamykanych elektrowni? Jeśli faktycznie przyjdzie im pożegnać się z pracą, to najpewniej będą oni mogli skorzystać z zabezpieczeń, które wprowadzono w ubiegłym roku dzięki ustawie o osłonach socjalnych dla pracowników sektora elektroenergetycznego i branży górnictwa węgla brunatnego.

Przewiduje ona m.in., że pracownicy, którym do nabycia praw emerytalnych zostało nie więcej niż cztery lata, będą uprawnieni do dodatkowych świadczeń – urlopu energetycznego, w czasie którego będą otrzymywać świadczenie socjalne w wysokości 80 proc. miesięcznego wynagrodzenia pracownika, obliczanego jak wynagrodzenie za urlop wypoczynkowy.

Z kolei ci, którzy zostaną zwolnieni w związku z procesem transformacji przedsiębiorstwa, przysługuje jednorazowa odprawa pieniężna w wysokości 12-krotności miesięcznego wynagrodzenia pracownika, obliczanego jak wynagrodzenie za urlop wypoczynkowy. Warunkiem jest co najmniej pięcioletni staż w danym zakładzie oraz niemożność skorzystania z prawa do urlopu energetycznego.

O plany dotyczące Dolnej Odry i Rybnika zapytaliśmy też biuro prasowe PGE. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Gdy te nadejdą, to zamieścimy je poniżej.

Zamknięcie Dolnej Odry i Rybnika jest testem przed dużo trudniejszymi wyzwaniami czekającymi PGE już za kilka lat w Bełchatowie i Turowie. Jeśli uda się to zrobić w atmosferze spokoju i bez szopek politycznych, to będzie to dobry znak.

Zobacz również: Pierwsze starcie o gazowe Kozienice rozstrzygnięte

Read More WysokieNapiecie.pl 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *