— Przyznaję, że boję się, że wiele osób zostanie rannych, ale nie boję się tu stać — mówi 39-letnia Tamar Gelaszwili, która protestowała w Tbilisi. Protestuje już nie tylko stolica, ale też inne gruzińskie miasta, a służby odpowiadają z nieproporcjonalną siłą. Dziś na ulicach Gruzji dzieje się historia.