— Gdy tylko widziałem Gabrysia, od razu pytałem, czy nie pograłby w naszym klubie. Odmawiał mi z dziesięć razy. Powtarzał, że woli motory i crossy, a futbol to nie bardzo jego bajka. Wreszcie dał się namówić i dobrze — mówi nam trener Konrad Bury, który pracował z Gabrielem Kobylakiem w Orle Bażanówka ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *