Za każdym razem, gdy w szeragach koalicji rządzącej pojawiały się zgrzyty albo oskarżenia o to, kto jest hamulcowym spełniania obietnic, słyszeliśmy, że premier Donald Tusk się wściekł. A złość jego miała przywoływać do porządku koalicjantów i pchać sprawy naprzód. Na ile te czy inne sposoby na kierowanie rządem okazały się skuteczne w realizacji tego, co dokładnie przed rokiem Polkom i Polakom poprzysięgła zrobić Koalicja 15 października? — Nikt chyba nie oczekiwał, że ten rząd będzie miał bardzo dobre notowania, zazwyczaj będą one dostateczne. Ale szczęście w nieszczęściu polega na tym, że ocena dostateczna wystarcza do promocji do następnej klasy — komentuje prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW.