Lecieli za szybko, zaczęli lądować dopiero w dalszej części pasa i w efekcie zabrakło miejsca na bezpieczne lądowanie. Tak przebieg katastrofy w Korei Płd. opisuje w rozmowie z Onetem doświadczony pilot Dominik Punda. — Jednak wersja o ptakach, które miały uszkodzić samolot i przyczynić się do katastrofy, mnie nie przekonuje. Sam lądowałem bezpiecznie w tego typu sytuacjach. Tutaj co innego spowodowało, że nagle lądowali na lotnisku, które nie było przygotowane na tę awaryjną sytuację — podkreśla pilot.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *