1 stycznia wygasła umowa między Moskwą a Kijowem w sprawie tranzytu gazu, co oznacza wstrzymanie jego dostaw do Europy przez terytorium Ukrainy. Mimo początkowych obaw większość krajów UE przyjęła tę decyzję z zadowoleniem. Słowacja zareagowała jednak z dużo mniejszym entuzjazmem. Premier tego kraju Robert Fico oświadczył, że przez decyzję Kijowa UE poniesie “miliardowe koszty” oraz że będzie to miało na nią “drastyczny wpływ”. Zagroził też odwetem.