— W zawodach stres nas mniej zjadał, bo pociliśmy się przed kontrolą graniczną przemycając towar, a później denerwowaliśmy się, czy zdołamy go spieniężyć. Po takiej dawce nerwów człowiek podchodził do zawodów jakiś spokojniejszy — wspomina Paweł Nastula. Sięgnął po olimpijskie złoto i dwa tytuły mistrza świata, choć wychowywał się w domu z ojcem alkoholikiem, sam potrafił “zatańczyć” w modnej warszawskiej dyskotece i handlował przemyconymi papierosami na granicy z Niemcami. Na szczęście zakochał się nie tylko we właściwej kobiecie, ale i w judo, które uczyniło go “kimś”. ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *