Amerykańsko-rosyjskie negocjacje w sprawie Ukrainy przypominają sytuację, gdy dwa rozpędzone samochody jadą prosto na siebie, a kierowcy nie zamierzają zwolnić ani skręcić. — Amerykańskie auto to wielki i ciężki SUV najnowszej generacji, z wszystkimi systemami bezpieczeństwa i w dodatku opancerzony. Po stronie rosyjskiej jest zardzewiałe Żiguli [Łada] bez poduszek powietrznych, a nawet pasów bezpieczeństwa. Jego kierowca ma spory talent do blefu, w bagażniku leży bomba atomowa, a pasażerowie żyją w błogiej nieświadomości dramatu. To nie zmienia faktu, że w kolizji to oni zginą, a amerykańska załoga włączy wycieraczki i pojedzie dalej — komentuje dr Witold Sokała.