— Jak nie będziesz mi dogrywał, to cię zaj***ę — usłyszał Roman Kosecki, gdy w czasie gry w Galatasaray pod poduszką znalazł broń. — Czekał na reakcję, zapaliłem światło, on siedzi na swoim łóżku i się śmieje — opowiadał. Autokar obrzucony kamieniami, wywożenie pieniędzy w pieluchach, czy groźba zarzutów za obrazę prezydenta to tylko część jego przygód w Turcji. Teraz do tego klubu trafił Przemysław Frankowski i musi być gotowy na różne sytuacje. — Tam kibice albo kochają, albo nienawidzą — opowiada Kosecki. ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *